Azja Express” i Filipińska rzeczywistość – tam, gdzie rajskie plaże kończą się pod mostem
Ach, Filipiny! Raj na ziemi, pełen białych plaż, turkusowych wód i egzotycznych widoków. Cóż, przynajmniej w folderach turystycznych… Bo uczestnicy „Azja Express” szybko zrozumieli, że za tym rajem kryje się druga, zupełnie inna rzeczywistość. Józef Gąsienica-Gładczan i Jan Błachowicz, w szoku, zobaczyli nie tyle kokosowe drinki na plaży, co domy sklecone z blachy, pracujących po 18 godzin za garść drobnych i ludzi żyjących „pod mostem”. Filipiny jak z pocztówki? No, chyba że twoja pocztówka przedstawia slumsy.
Józef zrozumiał, że Filipiny to nie tylko plaże, ale i góry sięgające ponad 3 tys. metrów, a całe to życie toczy się na wulkanicznym płacie, bo nad morzem… za gorąco. Jak sam stwierdził: „Poznaliśmy te prawdziwe Filipiny”, czyli te, gdzie o dach nad głową walczy się blachą, a jedyny luksus to odrobina deszczu, przed którym można się schować.
A Błachowicz? „Masakra” to jego jedyne słowo na opisanie tego, co zobaczył. Ale podkreśla, że mimo trudnych warunków, Filipińczycy pokazali im, jak można być gościnnym, nawet mając prawie nic. Bo cóż, kto by pomyślał, że ci, którzy mają najmniej, często dają najwięcej?
I to jest ta prawdziwa lekcja z „Azja Express”. Dla uczestników podróż okazała się nie tylko przygodą, ale też okazją do głębokiej refleksji nad swoim własnym życiem. Józef wyznał, że od teraz inaczej będzie patrzeć na rzeczy codzienne – jak ciepła woda czy pościel, bo w porównaniu do tego, co widzieli na Filipinach, to prawdziwe skarby. A cała ta przygoda, według Józefa, pokazała, że szczęście jest często „za płotem”, wystarczy tylko przejść przez bramę i przestać siedzieć w miejscu.
Więc jeśli szukasz przygód, może czas przestać planować luksusowe wakacje, a zacząć eksplorować rzeczywistość – kto wie, co odkryjesz za najbliższym zakrętem!
Źródło:newseria.pl