Zdrowie i urodaEdukacjaInformacje i wydarzeniaNauka

Ból pleców: 10 mitów, które mieszają nam w głowie.

Czy wiesz, że ból pleców jest dziś najczęstszą przyczyną niepełnosprawności na świecie? Nie z powodu tego, że nasze ciała są słabsze niż kiedyś, lecz dlatego, że wciąż wierzymy w rzeczy, które od dawna nie są prawdą.

Niektóre z tych przekonań przekazują nam reklamy, inne — dobrze intencjonowani lekarze czy fizjoterapeuci. I choć mają chronić, często nas unieruchamiają — nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.

Czy Ty też masz takie przekonania? Zatrzymaj się na chwilę i sprawdź, ile z tych mitów o bólu kręgosłupa wciąż nosisz w sobie.

Kobieta trzyma się za plecy, czując ból pleców po długiej pracy przy komputerze

Kiedy pojawia się ból kręgosłupa, pierwszą myślą często jest: „coś się zepsuło”. Ale w ogromnej większości przypadków nie dzieje się nic groźnego.

Ból pleców to naturalna reakcja ciała — jego sposób na komunikację: „hej, zwolnij, porusz się inaczej, daj mi chwilę”. Rzadko jest objawem poważnej choroby, a w większości przypadków ustępuje samoistnie.

Z wiekiem ciało się zmienia — to fakt. Ale nie znaczy to, że skazane jest na ból.

Wiele badań pokazuje, że ból pleców nie nasila się wraz z wiekiem, a u aktywnych seniorów wręcz maleje. To nie metryka decyduje o naszym kręgosłupie, lecz styl życia, ruch, sen i nastawienie.

To przekonanie potrafi nas zniszczyć od środka. Bo jak żyć z myślą, że „mój kręgosłup jest zniszczony”?

A przecież większość przypadków przewlekłego bólu nie wynika z uszkodzenia tkanek, lecz z napięcia, stresu, lęku przed ruchem. Ciało pamięta emocje — i potrafi reagować bólem, nawet gdy struktury są całkowicie zdrowe.

To złudne poczucie pewności. Wynik MRI czy RTG często pokazuje „zmiany zwyrodnieniowe”, „przepukliny”, „nierówności”. Ale te same rzeczy znajdziemy u ludzi, którzy… nie odczuwają bólu wcale.

Badania obrazowe nie przewidują, jak długo potrwa ból, ani nie pomagają w jego leczeniu.
Czasem wręcz pogarszają sytuację — budzą lęk.

Ból to nie zawsze zakaz. To informacja — czasem zła, czasem dobra.

Delikatny dyskomfort przy ćwiczeniach nie oznacza uszkodzenia. Wręcz przeciwnie: ruch, ćwiczenia na kręgosłup i lekkie rozciąganie pomagają przywrócić równowagę ciała. Czasem właśnie brak ruchu utrwala problem.

„Siedź prosto!” – słyszymy od dziecka. Ale nauka mówi coś innego: nie istnieje jedna „zdrowa” postawa.
Ludzie o bardzo różnej budowie ciała mogą mieć zdrowe plecy, nawet jeśli nie siedzą „idealnie”.

To, co naprawdę szkodzi, to bezruch. Najlepsza postawa to ta, która się zmienia.

Wielu z nas wierzy, że trzeba mieć „żelazny brzuch”, by nie bolało. A jednak część osób z bólem pleców napina mięśnie aż za bardzo. Ciało staje się wtedy jak stalowa płyta — nie elastyczne, lecz spięte.

Tymczasem zdrowe plecy potrzebują nie tylko siły, ale też zdolności do rozluźnienia. Równowaga, nie twardość, daje stabilność.

Nieprawda. Kręgosłup jest stworzony do ruchu i dźwigania. Kiedy stopniowo zwiększamy obciążenie, staje się silniejszy, bardziej odporny.

To nie powtarzanie ruchu niszczy, lecz przeciążenie bez przygotowania — a to można zmienić treningiem i rozsądkiem.

Nie zawsze. Nawroty bólu są częścią procesu zdrowienia. Zazwyczaj wiążą się ze stresem, zmęczeniem, zmianą aktywności lub nastroju.

To znak, że ciało reaguje, ale niekoniecznie, że się „psuje”. Spokój, ruch i sen często pomagają szybciej niż tabletki.

Silne leki, zastrzyki, operacje — często brzmią jak jedyne rozwiązanie. Ale skuteczna opieka nad bólem pleców to zwykle coś znacznie prostszego: edukacja, ruch, aktywność społeczna, sen, zdrowa waga i praca, która daje sens.

Najlepsze leczenie to takie, które uczy ciało ufać sobie z powrotem.

Czas spojrzeć w lustro

Ile z tych przekonań brzmi znajomo? Może słyszeliśmy je od bliskich, może sami w nie wierzymy. A może powtarzamy je, nie wiedząc, że właśnie one trzymają nas w błędnym kole bólu.

Bo ból pleców to nie tylko kwestia ciała — to także historia, jaką o nim opowiadamy. Im bardziej boimy się bólu, tym silniej go czujemy. Im bardziej próbujemy go unikać, tym trudniej nam wrócić do ruchu.

To dobra wiadomość — bo skoro nasze myślenie wpływa na ciało, to możemy też nauczyć ciało i umysł rozumieć się lepiej.

To nie magia, to neurofizjologia: ból nie zawsze znaczy „uszkodzenie”, czasem oznacza „potrzebuję uwagi”.

Od autorki

Mnie też bolą plecy.

Nie dlatego, że coś się „zepsuło”, ale dlatego, że żyję tak, jak większość z nas – z krzesła na krzesło.
Przygotowuję artykuły, tworzę grafiki, czytam, dziergam, szkicuję. Wszystko to, co kocham, dzieje się w pozycji siedzącej.

Kiedy wychodzę z domu? Najczęściej po zakupy – niedaleko, bo po co dalej. A jeśli już dalej – to samochodem, czyli znowu… siedzę.

Pracuję co najmniej osiem godzin dziennie. Gotowanie to mój jedyny „trening na stojąco” – może godzina, dwie. Potem zostaje kilka godzin na wszystko inne: sprzątanie, pranie, hobby. I choć w tym wszystkim się „ruszam”, to przecież nie ruszam się naprawdę.

To właśnie uświadomiłam sobie pod czas tej lektury – że ból pleców nie jest wrogiem, tylko sygnałem.
Nie mówi „coś z tobą nie tak”, tylko „zatrzymaj się, porusz się, posłuchaj siebie”. I może właśnie w tym tkwi największa zmiana: zamiast walczyć z bólem, warto zrozumieć, co ma nam do powiedzenia. I świadomie coś z tym zrobić, dla samej siebie, bo lubię zmiany.

Więcej o ćwiczeniach, ruchu i zdrowiu – Ćwiczenia mogą poprawić wyniki leczenia

Na podstawie:

O’Sullivan PB et al., Back to basics: 10 facts every person should know about back pain, British Journal of Sports Medicine, 2020.

Zródła: British Journal of Sports Medicine, freepik.com