Dlaczego mamy do czynienia ze wzrostem cen za prąd i czy można ich uniknąć?
Tegoroczna jesień i zima będą trudne dla portfeli Polaków. Inflacja wynosi już 17,2% i jest najwyższa od 25 lat[1]. Ponad 84 proc. Polaków poważnie obawia się wzrostu cen prądu, ogrzewania i ciepłej wody[2]. I te obawy są słuszne, ponieważ ceny nośników energii, takich jak węgiel, ropa czy gaz poszybowały w górę o 44,2%![3].Drastyczny wzrost rachunków sprawia, że duży odsetek konsumentów może zapomnieć o oszczędzaniu na tzw. czarną godzinę, a wyzwaniem będzie terminowe pokrycie wszystkich wydatków bez sięgania po dodatkowy zastrzyk gotówki. Część rachunków możemy jednak obniżyć, dzięki kilku prostym lifehackom. Eksperci Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF) wyjaśniają, co pływa na cenę energii elektrycznej i czym można tłumaczyć jej wzrosty, z którymi mamy do czynienia od jakiegoś czasu. Ponadto podpowiadają jak oszczędzać prąd, dzięki czemu będziemy płacić mniej!
Astronomiczne ceny prądu – skąd się biorą?
Odpowiedzią na to pytanie jest zmniejszona podaż paliw kopalnych, czego efektem może być niemożność zrealizowania przez części Polaków podstawowych potrzeb w zakresie komfortu grzewczego. W dodatku wojna w Ukrainie powoduje niepewność polityczną i spekulacje na rynkach surowców. Te dwa czynniki sprawiają, że nadchodząca końcówka roku będzie dla wielu bardzo trudnym okresem z uwagi na drastycznie rosnące ceny energii.
Co dokładnie wpływa na jej cenę? Wiedza ta nie jest powszechna. Warto wiedzieć, że energią elektryczną tak jak innymi „dobrami” się handluje. Odbywa się to na Towarowej Giełdzie Energii, a w transakcjach uczestniczą wytwórcy, dystrybutorzy i sprzedawcy. – Bieżąca cena energii jest zależna od tzw. ceny końcowej, czyli najdroższej będącej w obiegu giełdowym jednostki energii. Na to, jak kształtuje się cena energii wpływa skala popytu. Ujmując tę kwestię wprost – im więcej potrzebujemy prądu, tym będzie on droższa – zaznacza Wioletta Kotlarek, ekspert ZFPF, Lendi. Drugim czynnikiem, który wpływa na cenę końcową jest podaż energii z najtańszych źródeł, czyli tych odnawialnych (OZE). Trzeba pamiętać, że są one zależne od warunków atmosferycznych. Gdy te nie są nieodpowiednie produkcja spada i prąd trzeba pozyskać z droższych źródeł jak np. elektrownie węglowe. A przecież cena węgla wzrosła w ostatnim czasie nawet 3-krotnie. Dodatkowo, na wysoką cenę prądu pozyskiwanego z elektrowni węglowych wpływają także koszty zakupu praw do emisji dwutlenku węgla w systemie EU. – W skrócie, gdy zimą potrzebujemy więcej energii, bo szybciej zapada zmrok i jest zimno, to najprawdopodobniej energia będzie dostarczana do naszego mieszkania z elektrowni węglowej (z węgla kamiennego lub brunatnego), czyli tych droższych. To dlatego najbliższy sezon zimowy będzie tak wymagający. Nie dość, że drożeje surowiec do ogrzewania domu, to też drożeje produkowany z niego prąd – dodaje Wioletta Kotlarek, ekspert ZFPF, Lendi.
Jeszcze do 2019 r. cena za kWh wahała się nieznacznie. Cykl podwyżek zaczął się natomiast w 2021 r. wskutek pandemii i zwiększonego zapotrzebowania na prąd w tym okresie. To było przyczyną wzrostu cen na 2022 r. Niestety, trend umacnia się, zamiast odwracać. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę (luty 2022 r.), mamy do czynienia ze skokowymi wzrostami cen. W porównaniu z listopadem ubiegłego roku, hurtowa cena za MWh wzrosła blisko czterokrotnie!
Zamrożenie cen energii. Dla kogo?
W tej chwili bardzo trudno jest oszacować, ile rzeczywiście wyniosą podwyżki rachunków za energię dla gospodarstw domowych. Niektórzy ekonomiści prognozują wzrost nawet o 300 proc. W porównaniu do przedsiębiorców, odbiorcy indywidualni i tak ucierpią na tym najmniej, dzięki zamrożeniu cen. Chodzi o rządowy projekt tzw. tarczy solidarnościowej ogłoszony 26 września. Zakłada on zamrożenie cen energii elektrycznej na poziomie z 2022 r.
– Wsparcie ma jednak pewne ograniczenia. Ceny będą zamrożone, ale tylko do poziomu zużycia 2 tys. kWh rocznie lub 2,6 tys. kWh w przypadku konsumentów borykających się z niepełnosprawnościami oraz 3 tys. kWh dla dużych rodzin i rolników. Każda kolejna przekroczona kWh będzie policzona według nowych stawek z 2023 r. Jakie one będą? Tego na razie nie wiadomo, choć analitycy wskazują nawet na możliwość 3-krotnego wzrostu, a więc rachunek może być bardzo wysoki. Dlaczego w tym przypadku mówimy o ograniczeniach tego pomysłu? Według danych GUS-u[4], średnio gospodarstwo domowe zużywa blisko 2 000 kWh prądu rocznie. W miastach zużycie było niższe, na poziomie 1,74 tys. kWh, a na obszarach wiejskich wyższe – 2,45 tys. kWh. To są wartości średnie, a praktyczne zużycie w wielu przypadkach może być zdecydowanie większe, ponieważ nie należy również wykluczyć, że w przypadku czasowego braku dostępu do innych źródeł energii (np. węgla) może być to dodatkowe i czasami jedyne źródło ocieplania gospodarstwa domowego poprzez różnego rodzaju grzejniki elektryczne. – tłumaczy Paweł Kuczyński, ekspert ZFPF, Notus Finanse.
Dodatkowo, przez najbliższe tygodnie konsumenci będą jeszcze odczuwać pewną ulgę w związku z wprowadzoną przez rząd Tarczą Antyinflacyjną, która obowiązuje do końca 2022 r. Chodzi o obniżenie stawki podatku VAT z 23 na 5 proc. na dostawy prądu, a także zwolnienie gospodarstw domowych z akcyzy na energię elektryczną.
Jak oszczędzać na energii elektrycznej?
W świetle wieszczonych podwyżek rachunków na prąd, rządowe ulgi mogą nie wystarczyć, dlatego warto wdrożyć odpowiednie rozwiązania i nawyki, dzięki którym będziemy płacić mniej.
1. Policzmy swój własny „elektryczny ślad”.
Zacznijmy od tego, żeby policzyć, które z naszych domowych sprzętów zużywają najwięcej energii. Zazwyczaj jest to kuchenka/płyta elektryczna (może zużywać nawet 1,2 tys. kWh rocznie!) czy bojler na ciepłą wodę. Dopiero na kolejnych miejscach znajduje się lodówka, czajnik elektryczny, oświetlenie czy inne drobne sprzęty. Każdy sprzęt ma swoją tabliczkę znamionową, według której możemy określić roczne zużycie. – Równanie jest proste: Koszt (zł) = moc (kW) x liczba godzin pracy x taryfa dostawcy za 1 kilowatogodzinę (kWh). Warto zrobić tabelkę, w której zapiszemy wszystkie dane, czyli zużycia. Pozwoli nam to ocenić, co pobiera najwięcej prądu. Może okazać się, że wymiana żarówek w domu na energooszczędne, wymiana czajnika elektrycznego czy też wyrobienie w sobie nawyku odłączania ładowarki z gniazdka, kiedy telefon jest już w pełni naładowany, da realne oszczędności w skali roku – podpowiada Paweł Kuczyński, ekspert ZFPF, Notus Finanse.
2. Liczmy na licznikach…
Systematyczne sprawdzanie, ile energii zużyliśmy i zapisywanie tych odczytów, pozwoli nam na kontrolę sytuacji. Nie tylko będziemy dokładnie wiedzieć, co znajduje się na rachunku, ale też będziemy umieli określić, czy nie powinniśmy wdrożyć dodatkowych oszczędności. Każde, nawet małe działanie ma znaczenie w tym przypadku. Przykład – dobieranie rozmiaru palnika na kuchence do rozmiaru garnka,
w którym gotujemy i przykrywanie ich pokrywkami podczas gotowania zmniejsza pobór energii płyty indukcyjnej o… 1/3!
3. Weźmy pod lupę naszego sprzedawcę.
Chociaż nie możemy zmienić operatora/dostawcy, który w naszym obszarze dostarcza prąd, to możemy zmienić jego sprzedawcę, o czym nie każdy wie. Taka zmiana może pomóc zaoszczędzić nawet kilkaset złotych rocznie, ponieważ stawki taryfowe różnią się znacznie. Dodatkowo, możemy trafić na promocję. Dlatego warto dokładnie poszukać informacji, jak zmienić sprzedawcę prądu, przeprowadzić zestawienie cen i porównać, czy zmiana nam się nie opłaci.
4. Wymiana żarówek
Wymiana starych żarówek, na nowe LED-owe czy inne energooszczędne może przynieść nawet kilkaset złotych rocznie oszczędności w skali roku. – Jeśli założymy, że nowoczesna żarówka LED-owa 3,5W odpowiada halogenowej żarówce 50W i świeci się średnio przez 5 godzin każdego dnia w roku, to łatwo policzyć, że nawet przy średniej stawce za prąd obowiązującej w 2022 r. (0,77 zł/kWh), różnica w koszcie rocznym jest ogromna! Halogen rocznie kosztuje 70,20 zł a LED 4,91 zł. To prawie 14 razy mniej. Wystarczy wymienić 10 takich żarówek, aby oszczędzić 650 zł – wylicza Wioletta Kotlarek, ekspertka ZFPF, Lendi.
Artur Sowa